Image Alt

Blog

cześć, jestem kinga, a to mój odleciany świat

W rodzinie nie mam lotniczych tradycji. Moi rodzice nie byli pilotami, a ja wcale nie chciałam od zawsze usiąść za sterami samolotu. Co zatem sprawiło, że już jako dziecko biegałam po domu rzucając papierowymi samolocikami, a dzisiaj nie wyobrażam sobie życia bez latania i rozwiązywania powietrznych łamigłówek w 3D (czyt. przeloty szybowcowe)? Trudne pytanie. Jedno jest pewne, robię to z miłości do nieba i chęci zdobywania nowych doświadczeń.
Lotnictwo stało się dla mnie dosłownie stylem życia. Dzięki niemu zdobywam wiele umiejętności przydatnych w życiu codziennym. Pomaga mi kształtować charakter, ucząc cierpliwości, która nigdy nie była moją najmocniejszą stroną i wytrwałości w dążeniu do celu. Szybowce są niezastąpione w szlifowaniu umiejętności pilotażu oraz nauce podejmowania decyzji.
Licencję szybowcową odebrałam w 2015 i zbyt mocno wzięłam sobie do serca karteczkę, którą ktoś przykleił na drzwiach od sali wykładowej w moim aeroklubie – „Aeroklub Twoim drugim domem”. Tako oto zrosłam się z lotniskiem na dobre. Rok później otrzymałam pierwsze powołanie do Szybowcowej Kadry Narodowej Juniorów. W 2019 roku pobiłam 2 rekordy Polski juniorów a w 2020r. wzięłam udział w Szybowcowych Mistrzostwach Świata Kobiet w Australii.

Długo myślałam o założeniu stronki, do czego namawia mnie sporo osób – no więc jest! Chciałabym, aby było to również miejsce dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją lotniczą przygodę lub chcą po prostu poznać lotnictwo 🙂

po pracy latanie, a w pracy?

Zapewne, ku wielkiemu zaskoczeniu – też latanie. Na co dzień jestem pierwszym oficerem na szwedzkim samolocie Saab 340. Większość lotów ma charakter lotów cargo, więc jeśli zamawiasz sobie zza granicy jakąś paczuchę, to jest spora szansa, że do Polski trafia to „na pace” mojego samolotu. Realizujemy również loty pasażerskie czarterowe oraz rozkładowe latając głównie po Europie. Od początku 2021 roku spełniam też kolejne z moich lotniczych marzeń i pracuję jako instruktor samolotowy szkoląc nowych pilotów.
A skoro już przy samolotach jesteśmy, to może i nie zarobkowo ale też z wielką radością wsiadam na drugi koniec sznurka holowniczego i w chwili wolnego od latania szybowcami, łapię za stery samolotu holującego szybowce.
A żeby nie było, że tylko lataniem człowiek żyje, to wszystkich zbierających pieniądze na swoje pasje pocieszę, że z początku moje prace niewiele miały wspólnego z lotnictwem. No chyba, że lataniem nazwiemy latanie z listami po niemieckim Wiesbaden i gapienie się na podchodzące do lądowania we Frankfurcie samoloty, które w chwilach słabości przypominały mi po co to robię.

Sport jako nieodłączna część mojego życia

Nie da się ukryć, że od najmłodszych lat wszędzie było mnie pełno, uwielbiałam ruch i z dużym zaangażowaniem ćwiczyłam różne dyscypliny. Zaczęłam od gimnastyki artystycznej, którą trenowałam przez trzy lata. Był nawet krótki epizod z pływaniem synchronicznym ale tam zdecydowanie nie czułam się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Dyscyplina, która jednak przed lataniem pochłonęła mnie najbardziej to siatkówka. Jedni powiedzą, że to tylko odbijanie powietrza zawiniętego w materiał albo sezonowe tarzanie się w piasku, a ja trenowałam ją siedem lat, aktywnie uczestnicząc w treningach.

Niestety, wiedząc ile pracy i czasu zajmowało przygotowanie się do zawodów, nie wystarczyłoby mi doby aby uciągnąć dwa wymagające zajęcia. Mimo, że nigdy nie zamieniłabym latania na nic innego, to czasem wracam myślami właśnie do siatkówki. To tam trener nauczył mnie wielu przydatnych rzeczy, które sprawdzają się również w powietrzu. W końcu sport, to nie tylko trening fizyczny ale również „głowa”. Zdarza się, że w trudniejszych momentach w czasie zawodów, przypominam sobie jego słowa, które pomagają mi wrócić na odpowiedni tor.

Czym zajmuję się poza lataniem? czyli krótko o moich innych zainteresowaniach

Sport, ornitologia, jeździectwo, fotografia, grafika, samochody, psia behawiorystyka. Wiele rzeczy przykuwa moją uwagę. Poza lataniem i sportem, na pewno nie ukryję mojej miłości do zwierząt, których nigdy w domu nie brakowało. Mając więcej czasu brałam pod swój dach psy po sporych przejściach, które w domu tymczasowym uczyły się wszystkiego od zera. Trudne przypadki spowodowały, że zainteresowałam się psią behawiorystyką. Byłam też wolontariuszką w towarzystwie ochrony zwierząt i w jednej z poznańskich stajni brałam udział w prowadzeniu zajęć z hipoterapii. W wolnych chwilach tworzę grafiki, które później powołuję do życia na plakatach, kubkach, koszulkach i innych gadżetach. Czasem weźmie mnie też na robienie zdjęć. Ogólnie wszędzie mnie pełno…

Psy i szybowce

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipisicing elit sed.

Follow us on