W marcu jak w garncu – krioterapia
Żaden inny tytuł chyba nie odda lepiej tego, jak wyglądał dzisiejszy dzień. Od niedawna na TopMeteo pojawiać zaczęły się pierwsze „kolorki” zwiastujące potencjał przelotowy lub po prostu termikę. W końcu udało się tak, że wolne, dostępny szybowiec i pogoda złożyły się w całość, więc dramatem byłoby nie skorzystać. Pogoda zaczęła się niewinnie, czyli pełna deka (dla mugoli – niebo w pełni zachmurzone), no niezbyt zachęcająco. Po składaniu szybowca w zerowej temperaturze nie było już odwrotu i nawet pogoda musiała dać coś od siebie, żeby odmrożenia nie poszły na marne. No i dała z siebie, nawet więcej niż się spodziewaliśmy!



Z uwagi na to, że był to pierwszy lot w sezonie, zdecydowaliśmy, że rozprostujemy szybowcowe skrzydła po ziemie w rejonie lotniska. Niestabilna pogoda i tak znacznie utrudniałaby planowanie jakiejkolwiek trasy bo prognozy pogody swoje, a rzeczywistość swoje i w sumie super! Zamiast prognozowanej podstawy chmur 1600, dostaliśmy 3 różne zestawy zmieniające się kompletnie na przestrzeni 3 godzin. Początkowo noszenia były słabe, około 0,2 m/s ale niezmęczone jeszcze w 2023 roku dźwiganiem szybowców niebo potrzebuje bardzo niewiele aby dać z siebie więcej jak tylko pojawi się słońce. Taka chwiejna atmosfera szybko umożliwiła krążenie kominów z wartościami do 2m/s średniego.




Po godzince wietrzenia piór, nadszedł czas na to, żeby zamienić się rolami i z szybownika stać się holownikiem. Tym razem, po drugiej stronie sznurka mój holownik, druga połówka! Dwa różne loty i totalnie dwa różne światy pogodowe. W tym locie trzeba było zagrać w zbijaka w krupą śnieżną. No i nie dać się odciąć od lotniska. Fotki z drugiego oblicza dzisiejszej pogody poniżej.



Dzień był tak wyjątkowy i piękny, że zapominało się o tym jak jest zimno. W powietrzu temperatura wynosiła poniżej -10 stopni C.
